
Fot. dimitrisvetsikas1969, CC0, Wikimedia Commons
Wszystkie kraje Unii Europejskiej od 2030 r. będą musiały zmniejszyć ilość odpadów opakowaniowych o 5 proc. w porównaniu z poziomem z 2018 r. W 2035 r. ilość odpadów ma się zmniejszyć o kolejne 5 pkt proc. , czyli odpadów opakowaniowych ma być już o 10 proc. mniej niż w 2018 r., a w 2040 r. – już o 15 proc. mniej. Także od 2030 r. muszą zniknąć ze sklepów niektóre plastikowe opakowania. Chodzi głównie o plastikowe siatki używane do nieprzetworzonych świeżych owoców i warzyw, tzw. zrywki.
Mimo tego, że w Polsce nie nastąpiła dotychczas jakaś opakowaniowa rewolucja, to jak dowiedziała się „Rzeczpospolita” w Ministerstwie Finansów, składka podatku od plastiku płaconego przez Polskę do unijnego budżetu spadła w 2024 r. o 11 proc., do 471,3 mln euro. Podatnicy zapłacą więc – w przeliczeniu – 2,045 mld zł za opakowania, które nie trafiły do recyklingu. Dużo, ale znacznie mniej niż rok temu, gdy zapłaciliśmy blisko pół miliarda zł więcej. Chodzi o podatek od masy odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych niepoddanych recyklingowi.
Konrad Nowakowski, prezes Polskiej Izby Odzysku i Recyklingu Opakowań, powiedział „Rzeczpospolitej”, że nie dostrzega spadku w ilości wprowadzanych opakowań czy spadku konsumpcji. Uważam, że ten spadek podatku, odzwierciedlający ilość opakowań z tworzyw sztucznych, które trafiły do recklingu, może być konsekwencją tego, że firmy mogły zrewidować opakowania, czyli odchudziły je. Waga opakowań została zmniejszona w latach 2022–2023, ale w raportach firmy uwzględniły ten spadek masy w ewidencjach dopiero teraz – wyjaśnia Nowakowski.
opr. jp (źródło: Rzeczpospolita)